Wielki Brat czuwa, czyli jak Amazon skasował książki z czytnika Kindle


Z czytnika Kindle znikają książki
W czwartek 16 lipca, niektórzy użytkownicy Kindle zauważyli, że z ich czytnika w tajemniczy sposób zniknęły książki. Okazało się, że winowajcą była... firma Amazon, która zdalnie wykasowała je z pamięci urządzeń. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że jedną z pozycji był
Rok 1984 George Orwella. Rzecznik firmy, Drew Herdener wyjaśnił, że książki – drugim tytułem był Folwark zwierzęcy – zostały umieszczone w samoobsługowej platformie Amazon przez niezależną firmę z naruszeniem praw autorskich. „Kiedy zostaliśmy o tym fakcie poinformowani przez posiadaczy praw, natychmiast usunęliśmy wszystkie nielegalne kopie i zwróciliśmy klientom pieniądze”. Rzeczywiście, klienci przyznali, że zwrócono im koszty zakupu książek, ale w niczym nie zmniejszyło to ich oburzenia.

W sieci wrze
Na różnych forach rozpętały się dyskusje. Klienci byli oburzeni faktem, że ktoś bez ich wiedzy ingerował w zawartość ich urządzeń. Okazało się, że w przeszłości zdarzały się już podobne incydenty z usuwaniem książek z Kindle. Błyskawicznie zareagował też największy konkurent Amazon – Sony Corporation, właściciel czytnika Sony Reader PRS 700 i PRS 505: „Sony nigdy nie usunęła zdalnie żadnych plików pobranych przez klientów” – powiedział przedstawiciel firmy. Nic w tym dziwnego, gdyż – w przeciwieństwie do Kindle – Sony Reader nie posiada podłączenia do sieci WiFi, więc nie miałaby jak tego zrobić. Na
blogach całego świata pojawiło się mnóstwo wpisów, a wszyscy pytali z zaniepokojeniem: „jak dalece firma może kontrolować swoich klientów?”

Pierwsze było Apple
Kiedy dwa lata temu na rynku pojawił się iPhone, firma Apple przyznała, że ma techniczne możliwości zdalnego zablokowania każdej aplikacji na telefonie użytkownika. Jak wyjaśnił założyciel i szef firmy, Steve Jobs, chodziło o to, aby uniemożliwić rozprzestrzenianie się złośliwego kodu. Aplikacje dla iPhone są rozpowszechniane przez platformę Appstore, w której każdy może umieścić swoją aplikację i sprzedawać ją za pośrednictwem firmy Apple. „Mam nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli korzystać z tego wyłącznika, ale zachowalibyśmy się nieodpowiedzialnie, gdybyśmy takiego wyłącznika nie mieli” –
powiedział Jobs. Rzeczywiście, choć do tej pory Apple usunęło ze sklepu Appstore kilka aplikacji, ci którzy zdążyli je przedtem załadować, mogą się cieszyć nimi do dziś.

Czy Amazon mógł usunąć książki?
Niestety, wszystko wskazuje na to że mógł. Wynika to z odmiennego traktowania książki elektronicznej i papierowej. Kupując książkę papierową możemy ją sprzedać lub pożyczyć przyjacielowi i nie potrzebujemy na to niczyjej zgody. W Stanach Zjednoczonych reguluje to zasada „pierwszej sprzedaży” (
first sale doctrine), wprowadzona w roku 1908 i obowiązująca do dziś. Pozwala ona na przekazywanie pracy objętej prawem autorskim (książka jest właśnie taką pracą) bez zgody właścicieli tych praw, tak długo, dopóki nie są tworzone dodatkowe kopie tej pracy. W przypadku wersji elektronicznych zasada ta nie obowiązuje. Umowa licencyjna użytkownika Kindle przewiduje, że użytkownik otrzymuje jedynie dostęp do zakupionych książek elektronicznych. Kupując eksiążkę nie nabywa się więc takich samych praw, jak w przypadku papierowego odpowiednika.

Quo vadis, elektroniczna książko?
Cała ta historia wywołała na nowo dyskusję dotyczącą praw do rozpowszechniania utworów w wersji elektronicznej. Przemysł muzyczny odrabia tę lekcję od co najmniej 10 lat – i nie widać, aby znalazł rozwiązanie. Wszystko wskazuje na to, że podobne trudności czekają pionierów elektronicznego czytelnictwa. Nie rozwiązuje też problemu nasza Ustawa o Prawach Autorskich, której zapis o „
dozwolonym użytku” budzi wiele sporów interpretacyjnych, „co jest a co nie jest dozwolonym użytkiem”. Jako puentę, możemy dać informację, że Amazon obiecał nie usuwać więcej niczego z czytnika Kindle. Mimo to, pamiętajmy: Wielki Brat czuwa. (pad)