Premiera iPada: Amazon ma konkurenta, więc ebooki będą droższe
Nie tak dawno pisaliśmy na naszych stronach o pojawieniu się najnowszego produktu firmy Apple; iPad wzbudził niesamowite emocje – co zresztą było do przewidzenia – lista artykułów zamieszczonych w prasie na temat oczekiwanego od dawna tabletu nie zmieściłaby się na kilku stronach. Do tego komentarze na blogach, prezentacje multimedialne na YouTube – wszystko to świadczy o ogromnym zainteresowaniu fanów filmy Apple, dziennikarzy i zwykłych „ciekawskich”. Podczas prezentacji produktu wielokrotnie użyto słów: wspaniały, doskonały, niesamowity – najlepszy. Rzeczywiście, trudno pozostać obojętnym wobec takiej premiery i marketingu wokół nowego dziecka Apple, dlatego też wszystkich bezpośrednio zainteresowanych zaletami i funkcjonalnością iPada odsyłamy do strony producenta.
Nas najbardziej zainteresowała możliwość wykorzystania nowego tabletu w roli e-readera. Co prawda istnieje od dawna wiele innych urządzeń (poza, rzecz jasna, eczytnikami) wyposażonych w aplikację doczytania ebooków – wystarczy wymienić laptopy, netbooki, smartfony, blackberry, czy choćby iPhone – to jednak właśnie premiera iPada ma szansę wywołać niemałą rewolucję na rynku cyfrowych publikacji. Chodzi o iBooks, aplikację, dzięki której iPad będzie mógł pełnić również funkcję czytnika ebooków. Za jej pomocą użytkownicy będą mogli pobierać książki z iBook Store – nowej internetowej księgarni, która już teraz, dzięki współpracy z największymi wydawcami amerykańskimi (m. in. Hachette, Penguin, HarperCollins, Simon & Schuster and Macmillan) zaopatrzona jest w tysiące elektronicznych książek zapisywanych w standardowym dla e-readerów formacie ePUB.
Nowa księgarnia z ebookami otworzy się dla użytkowników już na początku marca. Perspektywa pojawienia się na rynku kolejnej wielkiej księgarni z ebookami wywołała burzę wokół cen książek elektronicznych, rodzajów współpracy pomiędzy wydawcami a dystrybutorami oraz preferencjami cenowymi czytelnika, który – będąc na końcu łańcucha dystrybucji – zawsze ponosi konsekwencje wszelkich zmian. Dyskusja na temat zmian proponowanych przez Apple współpracującym wydawcom toczy się w opozycji do modelu, który od dawna funkcjonuje pomiędzy Amazon i wydawnictwami sprzedającymi swoje ebooki przez tę księgarnię: ebooki sprzedawane przez Amazon (przypomnijmy – dostępne tylko na czytnik Kindle) od początku 2008 roku kosztują 9.99$ – bez względu na swoją zawartość, datę wydania czy też popularność autora. Równie stały – i równie kontrowersyjny – jest podział zysków: 30% dla wydawcy, 70% dla Amazon. Jednak tym, co wydawców najbardziej boli, jest percepcja – według większości wydawców stałe i jednakowe ceny na ebooki obniżają prestiż autorów i publikujących książki domów wydawniczych.
Z opinią i nastrojami klientów należy się liczyć – zawsze mogą odejść do konkurencji. Dlatego też po kilku dniach książki pojawiły się znowu. W międzyczasie prezes Mcmillan opublikował oświadczenie, w którym wyjaśnił tło nieporozumienia, ubolewając nad tym, co się stało z książkami. Sporo miejsca poświęcił etyce biznesu i zasadom sprzedaży wydawnictw elektronicznych, które jego zdaniem powinny być zbliżone do tych, które funkcjonują dla książek drukowanych. Amazon zgodził się na warunki proponowane przez jedno z największych amerykańskich wydawnictw. Zmienił ceny ebooków i – za pośrednictwem portalu społeczności Kindle – również opublikował oświadczenie. Stwierdził w nim, że musi się zgodzić na warunki Mcmillan, bo nie ma innego wyjścia. Zaś klienci Amazon sami będą musieli zdecydować, czy zechcą zapłacić za ebook więcej czy nie. Amazon wierzy również, że inni wydawcy nie pójdą śladem Mcmillan oraz że ich postępowanie stworzy mniejszym szansę na zaproponowanie atrakcyjnych cen ebooków.
Czas pokaże, na ile słuszne są oczekiwania wszystkich zainteresowanych, który model i dla kogo okaże się lepszy – warto jednak zawsze pamiętać, że stroną w tym sporze jest również czytelnik. I – jak napisaliśmy wcześniej – ostatecznie to on ponosi konsekwencje wszystkich zmian. Ceny ebooków, jak proponują wydawcy wspólnie z Apple, będą zróżnicowane. Na nowe ebooki – wyższe. Jak zachowa się czytelnik? Jak zareaguje na te zmiany? Czy zaakceptuje wyższe ceny – a jeżeli tak – to dlaczego?
Stwierdzenie, że czytelnik zawsze chciałby zapłacić mniej, nie jest wcale takie oczywiste. Przy okazji opisywanej powyżej sytuacji pojawiło się w Internecie sporo komentarzy. W naszej rodzimej prasie niektórzy piszą wprost o presji wywieranej przez wydawców książek na wydawców ebooków i alarmują, że czytelnik zapłaci więcej. Czyli: gorzej dla niego, straci. Trudno nazwać to analizą.
Dużo ciekawsze – jak na razie – opinie pojawiają się na blogach zagranicznych obserwatorów. Nas zainteresował jeden – być może kontrowersyjny – który twierdzi, że czytelnicy ebooków (ebookers) mogą tu tylko skorzystać. Z wieloma argumentami autora trudno się nie zgodzić – a przynajmniej warto zastanowić się nad nimi. Najciekawszy wydaje się pogląd podkreślający zmianę oczekiwań miłośników ebooków w tej nowej sytuacji: wyższa cena książki może być uzasadniona tylko wyższą jakością elektronicznych wydawnictw. Indywidualnie ustalana cena – owszem – jednak adekwatna do poziomu książki: jakości edycji, odpowiedniego zabezpieczenia, formatowania, poziomu korekty itp. Po wprowadzeniu zróżnicowanych cen wydawcy powinni być zainteresowani pozyskiwaniem opinii od czytelników – w poprzednim modelu sprzedaży taki kontakt w zasadzie nie istniał, ponieważ głównym partnerem był pośrednik (w opisywanej sytuacji Amazon) a nie końcowy klient!
Wyższa cena ebooka nie powinna być przeszkodą dla miłośników książek elektronicznych, o ile spowoduje istotną zmianę jakości. Wielu z nich woli zapłacić 14,99 za przyzwoite wydawnictwo niż otrzymać słabą jakość za 5,99. Dla wydawnictwa - inwestycja w ebook powinna być równoznaczna z inwestycją w jego jakość. Byle jak wydanej książki nie należy oferować czytelnikowi. Zainteresowanych rozwinięciem tego poglądu odsyłamy do źródła.
(btm)
Tablet jak e-reader
Nas najbardziej zainteresowała możliwość wykorzystania nowego tabletu w roli e-readera. Co prawda istnieje od dawna wiele innych urządzeń (poza, rzecz jasna, eczytnikami) wyposażonych w aplikację doczytania ebooków – wystarczy wymienić laptopy, netbooki, smartfony, blackberry, czy choćby iPhone – to jednak właśnie premiera iPada ma szansę wywołać niemałą rewolucję na rynku cyfrowych publikacji. Chodzi o iBooks, aplikację, dzięki której iPad będzie mógł pełnić również funkcję czytnika ebooków. Za jej pomocą użytkownicy będą mogli pobierać książki z iBook Store – nowej internetowej księgarni, która już teraz, dzięki współpracy z największymi wydawcami amerykańskimi (m. in. Hachette, Penguin, HarperCollins, Simon & Schuster and Macmillan) zaopatrzona jest w tysiące elektronicznych książek zapisywanych w standardowym dla e-readerów formacie ePUB.
Nowa księgarnia z ebookami otworzy się dla użytkowników już na początku marca. Perspektywa pojawienia się na rynku kolejnej wielkiej księgarni z ebookami wywołała burzę wokół cen książek elektronicznych, rodzajów współpracy pomiędzy wydawcami a dystrybutorami oraz preferencjami cenowymi czytelnika, który – będąc na końcu łańcucha dystrybucji – zawsze ponosi konsekwencje wszelkich zmian. Dyskusja na temat zmian proponowanych przez Apple współpracującym wydawcom toczy się w opozycji do modelu, który od dawna funkcjonuje pomiędzy Amazon i wydawnictwami sprzedającymi swoje ebooki przez tę księgarnię: ebooki sprzedawane przez Amazon (przypomnijmy – dostępne tylko na czytnik Kindle) od początku 2008 roku kosztują 9.99$ – bez względu na swoją zawartość, datę wydania czy też popularność autora. Równie stały – i równie kontrowersyjny – jest podział zysków: 30% dla wydawcy, 70% dla Amazon. Jednak tym, co wydawców najbardziej boli, jest percepcja – według większości wydawców stałe i jednakowe ceny na ebooki obniżają prestiż autorów i publikujących książki domów wydawniczych.
Mcmillan protestuje
Mcmillan, wydawnictwo od dawna współpracujące z Amazon i sprzedające tam książki we wszystkich możliwych formatach, było jednym z pierwszych, które zadeklarowało sprzedaż swoich ebooków przez iBook Store firmy Apple. Podczas spotkania z przedstawicielami Amazon, John Saren, prezes Mcmillan – zaproponował wprowadzenie nowych zasad współpracy, w myśl których zarówno sposób rozliczania z Amazon jak i ceny ebooków w księgarni powinny się zmienić. Zasugerował wprowadzenie modelu agencyjnego, zmieniającego proporcje podziału przychodów, tak jak ma to miejsce w przypadku współpracy z Apple, a także – zróżnicowanie cen ebooków. Właśnie ta ostatnia propozycja jest szczególnie ważna z punktu widzenia końcowego klienta: ceny ebooków nie byłyby już stałe ale miały się zmieniać w szerokim zakresie od 5,99$ do 14,99$. W nowym modelu wydawnictwa elektroniczne powinny ukazywać się jednocześnie z wersją drukowana książki i kosztować od 12.99$ do 14,99$. Po kilku miesiącach cena powinna się zmniejszyć – nawet do poziomu 5,99$. Ceny będą ustalane indywidualnie dla poszczególnych książek. Każdy sam zdecyduje, kiedy chce kupić książkę i w jakiej cenie.Amazon ostro – i łagodniej
Amazon zareagował ostro na tę propozycję: 30 stycznia wycofał ze sprzedaży wszystkie książki Mcmillana – i to nie tylko w wersji elektronicznej, ale także drukowane! Ten stan utrzymywał się przez kilka dni; burza w Internecie wokół tej „akcji” jest trudna do opisania i zasługiwałaby być może na oddzielną analizę. W dzisiejszych czasach „reakcja rynku” to właśnie miliony komentarzy i głosów nie tylko specjalistów śledzących trendy, lecz również niezadowolonych czytelników, którzy chcieliby w swojej księgarni – w tym wypadku na portalu Amazon – kupować książki wszystkich wydawnictw, bez względu na spory toczące się na „górze”.Z opinią i nastrojami klientów należy się liczyć – zawsze mogą odejść do konkurencji. Dlatego też po kilku dniach książki pojawiły się znowu. W międzyczasie prezes Mcmillan opublikował oświadczenie, w którym wyjaśnił tło nieporozumienia, ubolewając nad tym, co się stało z książkami. Sporo miejsca poświęcił etyce biznesu i zasadom sprzedaży wydawnictw elektronicznych, które jego zdaniem powinny być zbliżone do tych, które funkcjonują dla książek drukowanych. Amazon zgodził się na warunki proponowane przez jedno z największych amerykańskich wydawnictw. Zmienił ceny ebooków i – za pośrednictwem portalu społeczności Kindle – również opublikował oświadczenie. Stwierdził w nim, że musi się zgodzić na warunki Mcmillan, bo nie ma innego wyjścia. Zaś klienci Amazon sami będą musieli zdecydować, czy zechcą zapłacić za ebook więcej czy nie. Amazon wierzy również, że inni wydawcy nie pójdą śladem Mcmillan oraz że ich postępowanie stworzy mniejszym szansę na zaproponowanie atrakcyjnych cen ebooków.
Ebooki droższe czyli tańsze
Poświęcamy tej sprawie nieco więcej uwagi, ponieważ taka sytuacja wydarzyła się po raz pierwszy. Poza tym wiadomo już, że inne wydawnictwa również zażądają od Amazon wprowadzenia wyższych cen na swoje ebooki, wg modelu ustalonego wspólnie z Apple i ogłoszonego podczas premiery iPada.Czas pokaże, na ile słuszne są oczekiwania wszystkich zainteresowanych, który model i dla kogo okaże się lepszy – warto jednak zawsze pamiętać, że stroną w tym sporze jest również czytelnik. I – jak napisaliśmy wcześniej – ostatecznie to on ponosi konsekwencje wszystkich zmian. Ceny ebooków, jak proponują wydawcy wspólnie z Apple, będą zróżnicowane. Na nowe ebooki – wyższe. Jak zachowa się czytelnik? Jak zareaguje na te zmiany? Czy zaakceptuje wyższe ceny – a jeżeli tak – to dlaczego?
Stwierdzenie, że czytelnik zawsze chciałby zapłacić mniej, nie jest wcale takie oczywiste. Przy okazji opisywanej powyżej sytuacji pojawiło się w Internecie sporo komentarzy. W naszej rodzimej prasie niektórzy piszą wprost o presji wywieranej przez wydawców książek na wydawców ebooków i alarmują, że czytelnik zapłaci więcej. Czyli: gorzej dla niego, straci. Trudno nazwać to analizą.
Dużo ciekawsze – jak na razie – opinie pojawiają się na blogach zagranicznych obserwatorów. Nas zainteresował jeden – być może kontrowersyjny – który twierdzi, że czytelnicy ebooków (ebookers) mogą tu tylko skorzystać. Z wieloma argumentami autora trudno się nie zgodzić – a przynajmniej warto zastanowić się nad nimi. Najciekawszy wydaje się pogląd podkreślający zmianę oczekiwań miłośników ebooków w tej nowej sytuacji: wyższa cena książki może być uzasadniona tylko wyższą jakością elektronicznych wydawnictw. Indywidualnie ustalana cena – owszem – jednak adekwatna do poziomu książki: jakości edycji, odpowiedniego zabezpieczenia, formatowania, poziomu korekty itp. Po wprowadzeniu zróżnicowanych cen wydawcy powinni być zainteresowani pozyskiwaniem opinii od czytelników – w poprzednim modelu sprzedaży taki kontakt w zasadzie nie istniał, ponieważ głównym partnerem był pośrednik (w opisywanej sytuacji Amazon) a nie końcowy klient!
Wyższa cena ebooka nie powinna być przeszkodą dla miłośników książek elektronicznych, o ile spowoduje istotną zmianę jakości. Wielu z nich woli zapłacić 14,99 za przyzwoite wydawnictwo niż otrzymać słabą jakość za 5,99. Dla wydawnictwa - inwestycja w ebook powinna być równoznaczna z inwestycją w jego jakość. Byle jak wydanej książki nie należy oferować czytelnikowi. Zainteresowanych rozwinięciem tego poglądu odsyłamy do źródła.
(btm)